Jeny, jak ja dawno nie pisałam. Niemało było zamieszania z tą nową przyczepą na wynajem. Pierwsi kempingowicze pojechali z naszą Adrią przyczepioną do autka, kolejni już się szykują, a my… wciąż zmieniamy zapisy w naszych ustaleniach. Mamy jakieś ekstra szczęście, ponieważ ludzie, którzy do nas przyjeżdżają porozmawiać, obejrzeć przyczepę, odebrać tę budkę na kółkach, są nadzwyczaj przyjaźni i wyrozumiali. Wszyscy wypożyczający przyczepę kempingową dbali o nią. W efekcie przyczepa po tym sezonie jest w stanie idealnym.
Ponieważ potrzebny mi jest rozruch w pisaniu, bo zaległości się nieubłaganie piętrzą, to ten wpis będzie nieuporządkowanym ciurkiem moich spostrzeżeń dotyczących wypożyczania przyczepy.
Ze strat, czy uszkodzeń mamy tylko wgniecionego śledzia od pasów sztormowych i złamane łapy do nóg wsporczych. Dwa mega drobiazgi w stosunku do tego, co się słyszy i co naprawdę mogłoby się zepsuć lub zniszczyć. Z łap chyba zrezygnujemy, bo zbyt łatwo się łamią. Słabo to zostało wymyślone z tymi plastikami. My sami w swojej rodzinnej przyczepie pogubiliśmy kilka i połamaliśmy. Wyposażyliśmy przyczepę w cztery konkretne deski i doradzam podkładanie ich pod nogi wsporcze.
Ten nasz pierwszy sezon to mnóstwo emocji i doświadczeń. Wystartowaliśmy dość późno z ogłoszeniem się ze względu na to, że po zakupie musieliśmy przygotować przyczepę, a przygotowań było niemało. Sprawdza nam się podejście do przygotowywania przyczepy, w którym przypominamy sobie, jak to było na naszym pierwszym wyjeździe z przyczepą kempingową. Pierwsze wrażenia w dniu zakupu, pierwsze wycieczki i mnóstwo niewiadomych.
Dlatego szkolenie przy odbiorze przyczepy jest tak ważne. Po co tracić czas na wyjeździe na rozpoznawaniu sprzętu, próbach uruchomienia, czy nasłuchiwaniu urządzeń. I choć momentami mam wrażenie, że przygniatam ilością informacji podczas przekazywania przyczepy, to jak na razie sprawdza się to, a i zapytań podczas użytkowania domku nie pojawiało się zbyt dużo. A należy dodać, że prawie każdy nasz najemca, jak do tej pory, był pierwszy raz w przyczepie kempingowej.
Tylko jedna ekipa niczego nie zostawiła w przyczepie. Często znajdujemy jakieś skarby 🙂 Jedni po nie wracają, inni nie. Jednak przyczepa to sporo schowków na małym metrażu i łatwo zapomnieć o przejrzeniu niektórych skrytek.
Doposażanie przyczepy
Przede wszystkim klimatyzacja. Ogromny koszt i dużo zachodu, bo wiązało się to z wycieczką do serwisu w Krakowie. Udało się za drugim razem, bo za pierwszym rozkraczyło nam się auto pod Krakowem i wypadliśmy z kolejki 😯 Mieliśmy przymusowo wydłużone wakacje w Krakowie, do którego dotaszczyła nas pomoc drogowa. Dłuuugo by opowiadać… Klimatyzacja jest i cieszyła najemców w sierpniowe, upalne dni.
Dokupiliśmy w międzyczasie porządne naczynia z melaminy, drewnianą deskę, bo ta plastikowa… – badziewiasta taka była. Dywan zewnętrzy – brakowało go naszym kempingowiczom. Gaśnicę i apteczkę – też zgłoszone przez najemców. I to chyba tyle.
Czego się nie spodziewałam.
Nie przewidziałam wielu sytuacji. Np. dzwonił ktoś o 18:00 z pytaniem, czy dziś może wypożyczyć przyczepę na jedną noc, albo z pytaniem, czy w przyczepie zmieszczą się dwie osoby. Nie spodziewałam się, że osoby dzwoniące nie przejrzą najpierw strony, czy ogłoszenia, tylko będą tak po prostu dzwonić i zadawać różne pytania 🙂 Sporo jest też spontanicznych telefonów i zapytań o najbliższe dni.
Nie spodziewałam się, że ktoś będzie chciał wynająć przyczepę bez planów na kempingowanie tylko na przykład…bo potrzebna na budowę 😮
Nie spodziewałam się, że przyczepa brudzi się od samego stania. Myjemy ją, kilka dni, a ona zakurzona i już nie chcemy wydawać takiej niebialutkiej. Po prostu o naszą własną, aż tak nie dbamy 🙂 i nie zwracaliśmy wcześniej uwagi na takie szczegóły 🙂
Kilka organizacyjnych spostrzeżeń.
Wybór wykładziny łazienkowej, jej wycinanie na wymiar itd. – okazało się średnio trafionym pomysłem. Woda dostaje się pod spód. Problem jeszcze nie rozwiązany. Na ten moment wykładzinę piorę, suszę, piorę i suszę.
Poduszki dekoracyjne – niepotrzebne, zbędne, kłopotliwe, zagracające. Zabraliśmy z przyczepy.
Mydełko do rąk – nasi kempingowicze korzystają z niego, więc to znak, że dobrze, że jest.
Pokrowiec na łóżko powstające po złożeniu stolika. Tu jest tak, że na razie każdy mówił, że nie będzie spał na tym łóżku, a bywało różnie, dlatego dodatkowy pokrowiec zostaje na stałe w przyczepie.
I tak widzicie zastanawialiśmy się przez te wakacje nad każdą rzeczą 🙂 Nasze popołudnia to dyskusje: czy dokupić to i tamto, czy powinno stać tu i tu, czy załatwiać etui na wieszaki, czy ta tabliczka jest w dobrym miejscu, czy koc w przyczepie to dobry pomysł, czy kupujemy pudełko na kabel itp. itd. 🙄
Problemy
Najwięcej zagwozdek jest z podpinaniem przyczepy do auta. Różne są te zderzaki, haki, wtyczki. Każdemu udało się podpiąć do przyczepy, ale kilka przebojów z tym było. Czasem hak jest bardzo wysoko, czasem jakiś wypchany zderzak utrudnia zapięcie. Raz problemem było koło zapasowe zamontowane z tyłu auta.
Po każdym wypożyczeniu zmieniałam protokół odbioru i zwrotu przyczepy. Nie mogłam zapamiętać przy odbiorze, żeby np. odebrać miałam dwa klucze do przyczepy i brałam jeden tylko.
„A czy wypożyczane były też lusterka boczne?” Musiałam to w końcu wpisać w protokół. Najemcy po podróży zazwyczaj są dość wyczerpani i łatwo jest im odjechać po oddaniu przyczepy z dodatkowymi lusterkami na aucie. Ja muszę o tym pamiętać. Dokumenty w ogóle ciągle zmienialiśmy, bo okazywało się, że nie przewidzieliśmy tego czy tamtego.
Im mniej, tym lepiej
Pierwsi najemcy dostali przyczepę nawet z poduszkami dekoracyjnymi. Z czasem i po naszych kliku dniach spędzonych w przyczepie na wynajem okazało się, że im mniej jest w niej przedmiotów, tym lepiej dla wszystkich. Po pierwsze nie zabierają miejsca, którego w przyczepach nie jest za wiele. Po drugie mniej się zepsuje, wybrudzi. Po trzecie im mniej przedmiotów, tym łatwiej się obu stronom rozliczyć.
Ten sezon to była niezła lekcja. Sporo doświadczeń zarówno stricte kempingowych, biznesowych jak i osobistych 🙂 Działo się i niech się dzieje nadal, bo nam się podoba 🙂
0 komentarzy